Czy Polacy potrzebują Kościoła? (Książka do pobrania)
Czy Polacy
potrzebują Kościoła? To pytanie, które zadaje się stanowczo zbyt rzadko, choć to
– przynajmniej tak mogłoby się wydawać – pytanie niemal oczywiste. Chyba jednak
nie dla wszystkich.
I tak brzmi
tytuł książki, którą właśnie „wydałem”. Ten cudzysłów nie jest przypadkiem, bo
to wydanie dość ułomne: wyłącznie elektroniczne, a na dodatek dokonane
„nakładem własnym”, co niekiedy budzi nieufność (nie zawsze, dodajmy,
bezzasadną).
Książka jest
zbiorem szkiców o religii, Kościele i teologii, które publikowałem w różnych
miejscach przez trzy dekady. Mimo to chyba nawet te starsze nie całkiem się
zestarzały. Udostępniam ją tu gratis w formatach EPUB i MOBI. Można ją kopiować
i rozsyłać bez żadnych ograniczeń, oczywiście pod warunkiem wskazania źródła.
By
potencjalny Czytelnik wiedział, co może znaleźć w środku, zamieszczam tu przedmowę
i spis treści.
I jeszcze
ostrzeżenie. Spora część umieszczonych w książce tekstów zawiera treści i wątki
krytyczne nie tylko wobec Kościoła, ale i wobec chrześcijaństwa „jako takiego”.
Dlatego osoby o szczególnie wrażliwych „uczuciach religijnych” powinny się
powstrzymać od jej lektury.
Książka dostępna
jest tutaj:
epub:
https://drive.google.com/file/d/1wl-w822YBdlrT27X6EG9i-sY7ESnOfM6/view?usp=sharing
mobi:
https://drive.google.com/file/d/1dQhrm2BQnbTE3u5KIcvXqWywN-gzFr3v/view?usp=sharing
Czy Polacy potrzebują
Kościoła?
Szkice o teologii,
Kościele i innych osobliwościach
Spis treści
Przedmowa
Dlaczego i po co?
I. Czy
teolog może nie być ateistą?
„…stać się jak dzieci”
Franz
Overbeck o apokaliptycznym przesłaniu Ewangelii
Bóg zawiódł
„Dziecinna”
teologia Pasji według Mateusza Hansa
Blumenberga
O
teologii Eugena Drewermanna
Heretycy
w „Tygodniku Powszechnym”
Ojcze nasz papieża Franciszka
„Wiemy zbyt wiele”
Czy
teolog może nie być ateistą?
II. Homo
catholicus
Faust i Małgorzata
O
sensie dialogów nonsensownych
Odcięta dłoń Leona
O
całowaniu papieża
Znak od Opatrzności
O Świątyni Opatrzności Bożej w Warszawie
Homo catholicus
Polak
współczesny– sowiecki czy katolicki?
Rekolekcje atei devoti
Polemika ze Stefanem
Chwinem
Nie ma demokracji bez laicyzacji
Czy
Polacy potrzebują Kościoła?
III. Chrześcijaństwo totalitarne
Być „przestępcą”
Apostazja
po polsku
Bluźniercy w służbie Kościoła
O
tak zwanej obrazie uczuć religijnych
Urzędowe i powszednie
Prezes
i jego „wartości”
Chrześcijaństwo totalitarne I
„Nie będziesz
miał bogów cudzych…”
Chrześcijaństwo totalitarne II
Formuła świata
IV. O
książkach
Oświecenie i oświeceniactwo
Uta
Ranke Heinemann, Nie i Amen,
przeł. Karol Toeplitz, Uraeus, Gdynia 1994
Odkrycia
teologów
Fritjof Capra, David
Steindl-Rast, Thomas Matus,
Należeć do wszechświata. Poszukiwania na
pograniczu nauki i duchowości,
przeł.
Piotr Pieńkowski, Wydawnictwo ZNAK, Kraków 1995
Tischner pisze Katechizm
Ks.
Józef Tischner, Jacek Żakowski, Tischner
czyta Katechizm, Znak, Kraków
1996
Między apologetyczną krytyką a krytycznym racjonalizmem
Lorenzo Fossati, Ragione e dogma. Hans Albert critico
della teologia, Napoli 2003
Ateista nie musi przepraszać
Janusz
A. Majcherek, Bóg bez znaczenia,
Wydawnictwo CiS 2015
Nie śpijcie spokojnie
Boualem
Sansal, 2084 Koniec świata,
tłum.
Lilla Teodorowska, wydawnictwo Sonia Draga 2016
Cud reformacji
Paweł
Lisicki
Luter. Ciemna strona rewolucji
Wydawnictwo
Fronda, Warszawa 2017
Andrew Pettegree
Marka Luter
tłum. Mikołaj
Denderski
Krytyka
Polityczna, Warszawa 2017
Lyndal Roper
Marcin
Luter. Prorok i buntownik
tłum.
Maciej Potz, Lucyna Chmielewska
Wydawnictwo
Uniwersytetu Łódzkiego, Łódź 2017
Dietrich
Emme
Marcina Lutra droga do klasztoru.
Rozprawa naukowa
(tłumaczenie
anonimowe)
Wydawnictwo
Antyk Komorów b. d. w.
Jezus dla ateistów (ale tylko
katolickich)
Piotr Augustyniak, Jezus Niechrystus, Gdańsk 2021
Dobroczynny terroryzm
Catherine Nixey, Ciemniejący wiek. O niszczeniu świata klasycznego przez chrześcijan, przeł. Jakub Jedliński, Wydawnictwo Filtry, Warszawa 2023.
Nareszcie!
Artur
Nowak, Ireneusz Ziemiński, Chrześcijaństwo.
Amoralna religia, Prószyński i S-ka,
Warszawa 2023
Aneks
(w zasadzie już niewiele mający wspólnego z teologią i Kościołem, choć jednak nadal trochę)
Gnom
Źródła tekstów
O autorze
Przedmowa
Dlaczego
i po co?
Po roku 1989
polski Kościół katolicki, wcześniej
postrzegany – czasem trochę na wyrost – jako bezkompromisowy obrońca
narodu i praw człowieka przed opresją realnego socjalizmu i dlatego
korzystający, przynajmniej w środowiskach demokratycznych i opozycyjnych, ze
swoistej taryfy ulgowej, stał się przedmiotem także krytycznej dyskusji. Było
to nieuchronne następstwo jego coraz dalej idących roszczeń, tak natury
materialnej, jak i politycznej, zderzających się ewidentnie z fundamentalnymi
zasadami budowanego w III RP ustroju, który miał być – przynajmniej
deklaratywnie – jakąś formą liberalnej demokracji, a więc ustroju niejako z
natury rzeczy odległego od modelu organizacyjnego samego Kościoła.
W ostatnich
latach ta dyskusja niewątpliwie nabrała ostrości – także w związku z coraz
liczniejszymi skandalami obyczajowymi, odkrywanymi w różnych zakamarkach
Kościoła – wciąż jednak, wbrew pozorom, porusza
się w dość ciasno zakreślonych granicach. Koncentruje się bowiem przede
wszystkim, a właściwie wyłącznie, na „błędach i wypaczeniach” pojedynczych
duchownych, które łatwo zinterpretować jako słabości ludzkie, w niczym
nieumniejszające idealnego obrazu
reprezentowanej przez nich Instytucji oraz krzewionych przez tę Instytucję „wartości”, co zamyka się często w zgrabnej
formule „świętego Kościoła grzesznych ludzi”.
Ta formuła wyrzuca już z góry poza nawias dyskusji pytanie o ewentualny
związek „świętych ksiąg” chrześcijaństwa z instytucjonalną pragmatyką
katolicyzmu, a co za tym idzie mnóstwo pokrewnych wątków i treści. To dlatego
brak w niej wielu tematów bardzo istotnych. Całkowicie nieobecny jest na
przykład wątek apokaliptycznej interpretacji nauczania Jezusa, a tymczasem to
kwestia o fundamentalnym znaczeniu, bo jeśli rzeczywiście podstawą tego
nauczania była niespełniona zapowiedź jakiegoś „końca świata”, rozumianego co
prawda nie jako jego anihilacja, lecz raczej jako swoista „wymiana elit”, to
rzuca to na Ewangelie, ich etyczne zalecenia i początki chrześcijaństwa – a w
konsekwencji również na tzw. wartości chrześcijańskie – zupełnie nowe światło[1].
Trudna do wyobrażenia jest też dziś w Polsce refleksja nad totalitarnym
obliczem chrześcijaństwa, które można przecież zasadnie postrzegać jako
pierwszą – wręcz wzorcową – formację dającą się określić tym przymiotnikiem[2].
Niczym „straszni mieszczanie” z wiersza Tuwima skłonni jesteśmy widzieć
„wszystko osobno”: komunizm i chrześcijaństwo wydają się nam absolutnymi
przeciwieństwami i raczej dalecy jesteśmy od podejrzenia, że mogłyby istnieć
między nimi jakieś „powinowactwa z wyboru” czy wręcz bardzo bliskie
pokrewieństwo. Poza horyzontem polskich sporów pozostaje też frapujące pytanie
o wiarę czy niewiarę teologów, nauczających często dogmatów, w które sami dawno
zwątpili, a to dlatego, że wiedzą o nich nieco więcej niż przeciętny wyznawca
głoszonej przez nich religii[3].
W „Gazecie
Wyborczej”, w dużej mierze wyznaczającej standardy debaty publicznej w
środowiskach zwanych liberalnymi, pisze się niemało i bezkompromisowo o
pedofilii wśród duchownych, wolno także krytycznie oceniać działania większości
biskupów, w TVN otwarcie mówi się o mało chwalebnej roli, jaką JP 2 odegrał w
tuszowaniu owych kościelnych afer pedofilskich, ale tematem tabu wciąż pozostaje chrześcijaństwo jako takie. Dominuje
pogląd, że przyczyną zepsucia panującego w Kościele, jego – jak się to określa
„kryzysu” – jest rzekome odejście hierarchów od Ewangelii i nauczania Jezusa z
Nazaretu, ich odwrócenie się od prawdziwych „wartości chrześcijańskich”.
„Polski Kościół zaparł się Ewangelii, zaparł się Chrystusa”, diagnozował w sławnym wystąpieniu na Uniwersytecie
Warszawskim 3 maja 2019 Leszek Jażdżewski. Gdyby zatem – taki wniosek można
wysnuć – Kościół powrócił ad fontes,
odzyskałby niewątpliwie dawny autorytet i stał się na powrót dobroczynnym
wychowawcą narodu, który bez niego obyć się ponoć nie zdoła: „Polska bez
Kościoła to czarny obraz”, zadekretował Redaktor Naczelny „Gazety Wyborczej” i
ta konstatacja wyznacza w kwestiach „światopoglądowych” niejako linię ideową największego
polskiego dziennika, a co za tym idzie także zasadnicze ramy sporu wokół
polskiego katolicyzmu. W praktyce oznacza to, że w tzw. głównym nurcie wolno
jedynie szukać odpowiedzi na pytanie, jak Kościół „zreformować”, „ulepszyć”,
„uzdrowić”, by mógł lepiej „służyć Narodowi”. Na postawione w tytule
niniejszego tomu pytanie, czy ów naród tego Kościoła w ogóle potrzebuje, w mainstreamie
miejsca raczej nie ma, mało tego,
uważane jest ono wręcz za przejaw niesmacznego radykalizmu czy „ateizmu
tramwajowego”. A to pytanie fundamentalne, podobnie jak pytanie, czy aby kształt polskiego Kościoła, wszystko to, co w nim tak
oburza, nie wynika właśnie wprost z samej Ewangelii, w której nie zaleca się
wszak tylko nakarmienia głodnych, ale i parę innych rzeczy, znacznie mniej
budujących. Mówiąc krótko: wolno
w zasadzie bez większych ograniczeń opisywać symptomy choroby, dociekanie jej
prawdziwych przyczyn wciąż natrafia na opór.
Sytuacja
przypomina nieco tę z czasów „odwilży” nawiedzających PRL: po Październiku 1956
i Sierpniu 1980. Wolno było wówczas coraz śmielej krytykować funkcjonariuszy
PZPR, nawet jej sekretarzy wojewódzkich – odpowiednik dzisiejszych biskupów
diecezjalnych – wolno było piętnować absurdy społeczne i ekonomiczne „ustroju
socjalistycznego”, ale swobodna dyskusja o „świętych księgach” marksizmu, o
jego prawdziwym obliczu wciąż była niewyobrażalna. Innymi słowy: można było
pisać o „błędach i wypaczeniach” socjalizmu, ale nie wolno było stawiać pytania,
czy „błędem i wypaczeniem” nie jest aby socjalizm „jako taki”. Podobnie dziś
nader skutecznie na ogół zapobiega się nieco dalej idącej dyskusji nad
Ewangeliami i postacią Jezusa z Nazaretu, którego wolno uważać za
„Niechrystusa” – jak uczynił to autor pewnej niezwykle poczytnej książki[4] –
ale krytyczna analiza jego nauczania moralnego raczej nie wchodzi w grę.
Dobrą
ilustracją tej analogii są słowa Leszka Kołakowskiego, aktywnego uczestnika obu
wspomnianych debat. W głośnym artykule Czym jest socjalizm z 1956
roku filozof pracowicie wyliczał wszystkie „błędy i wypaczenia” komunizmu, by
zakończyć tę smutną litanię radosnym credo: „Socjalizm jest to
naprawdę dobra rzecz”. W swym nowym wcieleniu filozoficznym bywał co prawda
krytyczny wobec pewnych zjawisk w Kościele, ale przecież w Amatorskim kazaniu o wartościach chrześcijańskich ogłosił uroczyście:
„Nie ma nic lepszego na świecie, nic bardziej porywającego i godnego czci
aniżeli wezwanie Jezusa Chrystusa”. Niewielu jest chętnych, by polemizować z tą
podniosłą eksklamacją Księcia Filozofów Polskich.
W czasach
PRL taka powściągliwość była ze wszech miar uzasadniona. Rosyjski niedźwiedź co
paręnaście lat nerwowo przebierał łapami, gotów przyjść władcom ówczesnej Polski
z „bratnią pomocą”, co oznaczałoby narodową katastrofę. Ale dziś? Wątpliwe, by
papież Franciszek chciał z taką bratnią pomocą wysyłać abp. Wojdzie swoich
gwardzistów szwajcarskich – papież (by przywołać klasyka) nie ma „dywizji”,
kaganiec zakładamy sobie sami, z własnej woli, i sami pilnujemy, by nikt go nie
ściągnął.
Ta cicha
cenzura nie jest oczywiście całkiem szczelna – tak jak nie była szczelna
cenzura w PRL. Także dziś w niszowych periodykach i wydawnictwach ukazują się
publikacje wykraczające poza czerwone linie zakreślone przez autorytety głównego nurtu: „dobrych księży”, goszczących
na łamach GW, prof. Marcina Matczaka, pohukującego groźnie na ateuszy
nieobchodzących Bożego Narodzenia, czy Stefana Chwina, wzywającego niesfornych
rodaków do cierpliwości, pokory i posłuszeństwa wobec ich Kościoła[5]. To jednak zwykle publikacje o niewielkim
zasięgu, docierające do stosunkowo nielicznego grona czytelników, jak choćby
książki wydawane przez wydawnictwo CiS
(świetny Nowy Testament Barta D.
Ehrmana) czy seria „Bez bogów”, publikowana przez wydawnictwo Stapis. Wyjątkiem
jest bestsellerowa rozmowa-rzeka Artura Nowaka i Ireneusza Ziemińskiego Chrześcijaństwo. Amoralna religia[6].
(Mam tu oczywiście na myśli – powtórzę raz jeszcze – publikacje poszukujące
przyczyny kościelnych patologii w samej doktrynie, zwłaszcza w Ewangelii, nie
tylko patologie te opisujące, które cieszą się często sporym powodzeniem i
wywołują ożywione dyskusje). Dość skuteczna jest natomiast ta cenzura w
mediach, choć nawet w GW parę razy udało się np. Janowi Hartmanowi przez nią
przebić[7].
Jan
Baszkiewicz w swoim znakomitym studium Francuzi
1789–1794 zauważa, że jednym z czynników sprzyjających formowaniu się
świadomości rewolucyjnej w ówczesnej Francji było upowszechnienie się
niewielkich przenośnych drukarń, które dawały możliwość publikowania własnych
tekstów także ludziom pozbawionym szans wprowadzenia ich do obrotu
intelektualnego poprzez zwykłe oficyny wydawnicze. Dziś taką rolę pełni
Internet. Niesie to oczywiście ze sobą i rozmaite zagrożenia, ale – z drugiej
strony – daje też możliwość uczestnictwa w debacie publicznej autorom, których
z różnych przyczyn mainstream do
takiej debaty by nie dopuścił, czytelnikom zaś zapoznania się z poglądami w
tymże głównym nurcie „źle obecnymi”. To
zaś rozszerza jej granice, co bywa zjawiskiem korzystnym, osłabiającym
skuteczność rozmaitych narzędzi cenzorskich.
I usprawiedliwia samodzielne inicjatywy edytorskie.
Wypada tu
odpowiedzieć na jeszcze jedno pytanie: Czy zdeklarowany ateista, ktoś, kto
formalnie wystąpił z Kościoła Rzymskokatolickiego, ma w ogóle prawo włączać się
do dyskusji o organizacji, do której już nie należy? Sądzę, że ma – skoro Prezes
Wszystkich Prezesów ogłosił swego czasu, że nawet niewierzący mają za swoje
przyjąć „wartości chrześcijańskie”, to oczywiście oczywiste jest także ich
prawo do wypowiadania się na temat
tychże wartości oraz ich źródeł[8].
Nadto debata wokół religii, chrześcijaństwa i Kościoła nie dotyczy tylko
religii, chrześcijaństwa i Kościoła. Kościół wciąż – w rozmaity sposób –
wywiera znaczący wpływ na polskie życie społeczne i polityczne, także na kształt
ustawodawstwa obowiązującego wszystkich obywateli. Można tu bez wielkiego
ryzyka wyrazić przypuszczenie, że polski katolicyzm to gleba, z której wyrasta
polski autorytaryzm, chwilowo co prawda powstrzymany, ale wciąż stanowiący
kolosalne zagrożenie. Także wojna w
Ukrainie ma swój aspekt religijny: Putin uważa sam siebie (a tu i ówdzie bywa uważany) za jednego z ostatnich w Europie obrońców „wartości
chrześcijańskich”, zagrożonych przez ruchy LGBT, „lewaków” i innych wrogów
Boga, religii i tradycji, lęgnących się na zdemoralizowanym „kolektywnym
Zachodzie”. Nadto i w Kościele, i w polityce działają często podobne mechanizmy
interakcji społecznych: nie przypadkiem mówi się, że niektóre partie mają nie
tyle wyborców, ile raczej „wyznawców”, traktujących takie formacje polityczne
niczym kościoły czy sekty. Analiza tych mechanizmów tam, gdzie one powstawały,
może pomóc w zrozumieniu wielu zjawisk i zdarzeń na obszarze polityki.
Parafrazując znane powiedzenie prezydenta Charlesa de Gaulle’a o wojnie i generałach,
można by powiedzieć, że katolicyzm to sprawa zbyt poważna, by pozostawić go
wyłącznie katolikom.
* * *
Teksty
składające się na niniejszy tom nie są tekstami nowymi. Publikowane były już
wcześniej m. in. w „Archiwum Historii Filozofii i Myśli Społecznej PAN”, w
„Znaku”, „Niezbędniku Polityki”, „Przeglądzie Politycznym”, w „Zdaniu”,
„Kronosie” czy „Krytyce Politycznej”. Część nie wyszła jednak poza granicę
mojego bloga Brulion bez linii i
niszowego raczej portalu internetowego Studio Opinii. Jeśli zdecydowałem się te szkice wydać powtórnie w
postaci samodzielnego zbioru, to przede wszystkim dlatego, że mimo różnej
tematyki i stylistyki układają się one w pewną całość, a odczytywane właśnie
razem, uzupełniając się wzajemnie, mogą – taką mam przynajmniej nieśmiałą
nadzieję – wnieść coś do owej toczącej się dziś w Polsce dyskusji wokół polskiego katolicyzmu i wokół
obecności religii w życiu publicznym w ogóle.
Nasuwa się
tu oczywiście pytanie, czy wszystkie te szkice, które powstawały na przestrzeni niemal 30 lat,
zachowały w pełni swoją aktualność. Na
przykład „sprawa Drewermanna” dawno już przebrzmiała i dziś mało kto jeszcze w
ogóle o niej pamięta. Ale przecież wciąż pojawiają się – także w Polsce –
teologowie uprawiający apologetykę pod maską krytyki, a zatem samo zjawisko wydaje
się nadal warte opisu i refleksji – a takiego właśnie opisu owej pozornej
krytyki dostarcza tekst poświęcony teologowi z Paderborn[9]. Dawno przebrzmiały również
„sprawy” innych teologów liberalnych, pryncypialnie ruganych i bezlitośnie
wykpiwanych na łamach „Tygodnika Powszechnego”[10]. Ale znów: technologia
dezawuowania autorów „nieprawomyślnych” książek, przedstawiania ich jako
nieuków i frustratów, a to w celu zapobieżenia ambarasującym dyskusjom, które
mogłyby same w sobie „zgorszyć” wiernych Kościoła i zasiać w ich umysłach zbyt
poważne wątpliwości, pozostaje ta sama – kto nie wierzy, niech prześledzi
recenzje, jakimi w mediach tzw. katolicyzmu otwartego zareagowano na takie
publikacje jak Ciemniejący wiek
Catherine Nixey[11] czy
wspomnianą już wyżej Amoralną religię
Nowaka i Ziemińskiego.
Podobnie
rzecz się ma z przypomnianymi tu recenzjami: wychodzą one zwykle poza granice
prostego omówienia książki będącej ich przedmiotem i próbują się odnieść do
szerszych zjawisk. Te zjawiska nadal nam towarzyszą, mam zatem wrażenie, że i
owe recenzje nie zestarzały się ze szczętem.
Zbiór
niniejszy udostępniam nieodpłatnie, co oznacza, że wyrażam zgodę na jego niczym
nieograniczone rozpowszechnianie, powielanie i przedrukowywanie jego
fragmentów, oczywiście pod warunkiem wskazania źródła. Większość tekstów zachowuje swoją postać pierwotną. W
niektórych zmieniłem lekko tytuł, poprawiłem interpunkcję i wymieniłem cytaty,
bo tymczasem ukazały się polskie wydania przytaczanych książek.
Książka jest
– jak już wspomniałem – zbiorem tekstów publikowanych niezależnie od siebie, w
różnych miejscach i różnym czasie. Mogą się w niej zatem zdarzyć powtórzenia czy odwołania do podobnych
cytatów. Będę wdzięczny, jeśli Czytelnik zechce je uznać nie tyle za dowód
lenistwa czy roztargnienia, ile raczej konsekwencji i stałości poglądów.
Kto chciałby
się ze mną podzielić refleksjami, także krytycznymi, jakie podsunie mu lektura
książki, niech pisze na adres:
Postaram się
odpowiedzieć na wszystkie maile.
Zapraszam
również do odwiedzenia mojego bloga:
https://www.brulionbezlinii.net/
Czytelnik
znajdzie tam kilka tekstów o pokrewnej tematyce, które w niniejszym zbiorze
jednak się nie znalazły.
Kraków, wrzesień
2024
Tadeusz Zatorski
[1]
Zob. „…stać się jak dzieci”. Franz
Overbeck o apokaliptycznym przesłaniu Ewangelii.
[2]
Zob. szkice Chrześcijaństwo totalitarne I
i II oraz recenzję książki Catherine Nixey, Ciemniejący
wiek, (Dobroczynny terroryzm).
[3]
Zob. szkic „Wiemy zbyt wiele”. Czy teolog może nie być ateistą?
[4]
Zob. w niniejszym tomie recenzję Jezus
dla ateistów (ale tylko katolickich).
[5]
Zob. w niniejszym tomie rozdział Rekolekcje atei devoti. Polemika ze Stefanem Chwinem.
[6]
Zob. w niniejszym tomie rozdział Nareszcie.
[7]
Przebić udało się przez nią raz jeden także niżej podpisanemu, któremu GW
zechciała wydrukować kiedyś krytyczny komentarz do eseju Benedetta Croce Dlaczego nie możemy nie nazywać się
„chrześcijanami”. Zob. Dlaczego nie
musimy już nazywać się „chrześcijanami”, „Gazeta Wyborcza [„Wolna Sobota’] 10. 04. 2021, s. 30–32, wersja
internetowa (obszerniejsza):
https://wyborcza.pl/magazyn/7,124059,26962075,dlaczego-nie-musimy-juz-nazywac-sie-chrzescijanami.html
[8]
Zob. szkic Urzędowe i powszednie. Prezes
i jego „wartości”.
[9]
Zob. w niniejszym tomie szkic Heretyk czy
apologeta? O teologii Eugena Drewermanna.
[10]
Zob. w niniejszym tomie szkic Z agresją i
na klęczkach. Heretycy w „Tygodniku Powszechnym”.
[11]
Zob. w niniejszym tomie recenzję książki Nixey (Dobroczynny terroryzm).
Komentarze
Prześlij komentarz